PMK



Numer:
2005-10

 Spis treści

1. Historia 'wojenna' różańca świętego
2. W dłoniach Matki
3. Przystępowanie do Komunii Świętej osób żyjących w związkach niesakramentalnych
4. Dar odpustu
5. Weźmy różaniec do ręki
6. Refleksje z Asyżu
7. Dorobiony kluczyk

Historia 'wojenna' różańca świętego

Ks. Teodor Puszcz

Jeśli spojrzymy na historię powstawania modlitwy zwanej różańcem, to dostrzeżemy oprócz innych aspektów również aspekt militarny. Dzięki modlitwie wielu ludzi za wolą nieba doszło do zwycięstw militarnych. W trudnych czasach dla Europy, kiedy chrześcijaństwu zagrażała fala islamu, papież Pius V pragnął wesprzeć modlitwą walczące w bitwie morskiej (brało w niej udział 600 statków) pod Lepanto u północnych wybrzeży Peloponezu (gr. Naupaktos - miasto portowe) sprzymierzone wojska narodów chrześcijańskich z flotą osmańską. Jako dominikanin znał dobrze tę modlitwę i był z nią zaprzyjaźniony, dlatego powziął myśl, aby zawezwać istniejące już bractwa różańcowe a w końcu całe chrześcijaństwo do tego rodzaju walki z zagrożeniem. Dzień zwycięstwa - 7. października 1571 roku stał się świętem Matki Bożej Różańcowej, odtąd obchodzonym w całym Kościele.

Kilkadziesiąt lat później miała miejsce kolejna bitwa morska, bardzo ważna dla przyszłości Europy. Na zachodnim wybrzeżu Francji, w okolicach miasta La Rochelle opanowanym przez hugenotów, doszło do walki zbrojnej z 20-tysięczną armią Ludwika XIII (1601-1643) i miasto skapitulowało 27. października 1628 roku.

Kolejnym wydarzeniem była bitwa pod Wiedniem, na Kahlenbergu. Na wezwanie papieża Innocentego XI wojska chrześcijańskiej Europy pod dowództwem króla polskiego Jana III Sobieskiego (1629 - 1696) w liczbie 100 000 stawiły czoła 300-tysięcznej armii tureckiej. Zwycięska bitwa z 12 września 1683 roku zakończyła tureckie oblężenie Wiednia trwające już od 15.lipca.
W bitwie tej znaczącą rolę odegrały oddziały polskiej husarii która chrakteryzowała się niespotykanym dotąd uzbrojeniem.


W dłoniach Matki

Ks. Witold Stańczak

W pewnej rodzinie utrwalono na taśmie magnetofonowej całodzienną mowę małego dziecka. Okazało się, że ponad trzysta razy w ciągu dnia wypowiedziało ono słowo 'mama'. I ani jemu, ani matce to się nie sprzykrzyło. A nas, dzieci Maryi, czyż mogą nużyć wielokrotnie powtarzane słowa: 'Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi, teraz i w godzinę śmierci naszej'?...

Modlitwa różańcowa uczyła chrześcijańskiego życia naszych rodziców, dziadków, pradziadków. Różaniec jest modlitwą prostą i bogatą w odniesienia biblijne. Rozważamy w nim najważniejsze wydarzenia zbawcze, które dokonały się w Chrystusie. Modlitwa ta jest nieustannym uwielbieniem Matki Najświętszej i prośbą, aby wstawiała się za nami w każdym momencie życia. Różaniec przypomina wydarzenia, które raz się dokonały i wciąż się aktualizują, także w naszym życiu. Jest też katechezą realizowaną w Matce Chrystusa i w nas - choć z wielkim trudem. To praktyka, czy raczej próba modlitewnego zamyślenia nad sobą w świetle życia Zbawiciela i Jego Matki. Różaniec pozostawia przy tym wielką wolność wyobraźni i interpretacji Ewangelii. Jest jakby dziełem sztuki modlitewnej.
Powiadali Ojcowie Kościoła, że przypominanie chwili Zwiastowania jest dla Matki Zbawiciela nieustanną radością, że słowa, którymi witał Ją Archanioł, stanowią przemożne wezwanie, któremu Niepokalana oprzeć się nie może. Powtarzajmy więc Zdrowaś Maryjo bez znużenia, wijąc jakby różany wieniec na skronie Matki, radując się Jej radością i wielbiąc Jej chwałę.

Różańcowe uwielbienie Maryi jest dostępne dla każdego. Widzimy więc różaniec w rękach dziecka, młodzieńca, człowieka w sile wieku i starca. W rękach pracownika fizycznego i pracownika instytutu naukowego. Różaniec można dostrzec w milionach rąk utrudzonych pracą fizyczną. Dla tych ludzi modlitwa z pustymi rękami wydaje się jakby mniej prawdziwa, odmawianie Różańca to rodzaj "robótki dla nieba". I choć może nieraz wargi mechanicznie tylko szepczą słowa Pozdrowienia Anielskiego, dusza unosi się ku Tobie, Matko Różańcowa, a przez Ciebie - ku Bogu.

Pewien robotnik wyznał: 'Kiedy biorę do ręki różaniec, to tak jakbym brał za rękę Tę jedyną, wspólną nam wszystkim Matkę, do której Zbawiciel świata mówił: Mamo. Gdy po całodziennej pracy żona, starszy syn i ja, razem z młodszymi dziećmi, odmawiamy wieczorny Różaniec, to zdaje mi się, że Matka Boża kładzie swoje dłonie na moją zmęczoną i zatroskaną głowę'.
W życiorysie światowej sławy kompozytora Józefa Haydna znajdujemy wspomnienie o tym, jak w gronie przyjaciół artystów rozmawiano na temat najskuteczniejszej motywacji do pracy. Jedni mówili, że najlepiej pracują po mocnej kawie, inni że po koniaku, inni znów, że po półgodzinnym spacerze na świeżym powietrzu. Haydn zaś odpowiedział, że najlepiej pracuje po odmówieniu Różańca. Modlitwa skupiała go wewnętrznie.

A więc Różaniec do ręki! A Ty, Matko Różańcowa, naucz nas, jak nieść do ludzi miłość. Bo tylko miłość rozprasza chmury i budzi zamarłe serca.


2. Obiecuję moją specjalną obronę i największe łaski wszystkim, którzy będą odmawiać Różaniec.

Z obietnic Matki Bożej danej bł. Alanowi de Rupe w XV w.

Różaniec 9/2003

Przystępowanie do Komunii Świętej osób żyjących w związkach niesakramentalnych

Kościół wierny słowu Jezusa Chrystusa, stwierdza, że nie może uznać ważności nowego związku, jeśli poprzednie małżeństwo było ważne.

Jeśli rozwiedzeni zawarli związek cywilny, znajdują się w sytuacji, która obiektywnie jest niezgodna z prawem Bożym i dlatego nie mogą oni przystępować do Komunii świętej, dopóki trwa ta sytuacja.

Norma ta nie ma bynajmniej charakteru kary, albo jakiejkolwiek dyskryminacji rozwiedzinych żyjących w nowych związkach, ale wyraża raczej sytuację obiektywną, która sama przez się uniemożliwia przystępowanie do Komunii Świętej.:

'Nie mogą oni być dopuszczeni do Komunii świętej od chwili, gdy ich stan i sposób życia obiektywnie zaprzecza tej więzi miłości między Chrystusem i Kościołem, którą wyraża i urzeczywistnia Eucharystia. Jest poza tym inny szczególny motyw duszpasterski: dopuszczenie tych osób do Eucharystii wprowadziłoby w błąd wiernych lub powodowałoby zamęt co do nauki Kościoła o nierozerwalności małżeństwa'

Dla wiernych, którzy pozostają w takiej sytuacji małżeńskiej, jedyną drogą do Komunii świętej jest rozgrzeszenie sakramentalne, które może być udzielone tylko tym, 'którzy żałując, że naruszyli znak Przymierza i wierności Chrystusowi, są szczerze gotowi na taką formę życia, która nie stoi w sprzeczności z nierozerwalnością małżeństwa.

Oznacza to konkretnie, że gdy mężczyzna i kobieta, którzy z ważnych powodów - jak np. wychowanie dzieci - nie mogą uczynić zadość zobowiązaniu separacji, postanawiają żyć w pełnej wstrzemięźliwości, czyli powstrzymywać się od aktów, które przysługują tylko małżonkom'. Wtedy mogą oni przystępować do Komunii świątej.

Ponownie żonaci nie mogą być rodzicami chrzestnymi, lektorami, nauczycielami religii, nie mogą udzielać świętej Komunii. Zakaz ten rozciąga się też na wszelkiego rodzaju uczestnictwo w radach duszpasterskich.

'Barwy Misji' 8 / 1999

Dar odpustu

Francisco Jose Cox

1. Odpust można zrozumieć w świetle wiary w Osobę i dzieło Jezusa Chrystusa. Przyszedł On na świat dla naszego Zbawienia; by nauczyć nas żyć w tym życiu zgodnie z wolą Boga i aby dać nam, poprzez swą śmierć i Zmartwychwstanie, życie wieczne, to znaczy pełnię szczęścia w Bogu, prawdziwym celu i pełni życia ludzkiego.

2. Jezus nauczył nas, że u kresu naszego życia będziemy musieli zdać sprawę z naszych uczynków, albowiem zostaliśmy stworzeni jako istoty obdarzone wolnością i odpowiedzialnością. Odbędzie się sąd przed Bogiem, który jest zarazem Ojcem bogatym w miłosierdzie i sędzią sprawiedliwym.

3. Popełnione grzechy - zwłaszcza te najcięższe - obrażają Boga, a jednocześnie szkodzą temu, kto się ich dopuścił i nie są bez konsekwencji dla całej wspólnoty. Wystarczy pomyśleć o grzechach, które są dzisiaj najczęstsze: zabójstwo, aborcja, wojny, porzucenie rodziny, bogacenie się na narkotykach, oszustwa, które doprowadzają wielu do ruiny i uniemożliwiają rozwój. Wydać się może, że na świecie zło zatriumfowało nad dobrem. Tak wiele jest na świecie niesprawiedliwości i cierpienia, iż ktoś mógłby pomyśleć, że Bóg jest bezsilny wobec zła a niesprawiedliwość bierze górę nad sprawiedliwością.

4. Tak jednak nie jest. Pod koniec życia wybija godzina Boga. Przypomina nam o tym przypowieść o Łazarzu, ubogim pod drzwiami bogatego, który miał wszystko i nie dbał o niego. Umarli obaj: Łazarz przyjęty został do chwały Bożej, bogacz zaś musiał cierpieć męki (por.Łk 16, 19). Bóg wymierzy sprawiedliwość. Kto dobrze czyni, będzie błogosławiony i cieszyć się będzie wieczną radością w niebie. Kto źle postępował a nie wyraził skruchy, na zawsze pozostanie przy swym wyborze odrzucenia Boga, a zatem w radykalnej frustracji i goryczy bez końca, w położeniu najwyższej niełaski, które określamy budzącym przerażenie słowem 'piekło'.

5. Bóg przebacza winę grzechu za pośrednictwem Kościoła w sakramencie pokuty, sakramencie miłosiernej miłości Boga Ojca i Odkupiciela naszego Jezusa Chrystusa.

6. Szkoda wyrządzona przez grzech wymaga jednak zadośćuczynienia w miarę możliwości. Pokuta zadana spowiadającemu się w sakramencie przebaczenia jest formą zadośćuczynienia. W dawnych wiekach pokuta była publiczna i do tego stopnia surowa, że z biegiem lat kościół postanowił zadawać ją w postaciach mniej uciążliwych. Tak wałśnie narodziły się odpusty.

7. Tylko Bóg może dokładnie ocenić dobro, bądź zło, jakie popełniliśmy w życiu. Tylko On zna całą prawdę o życiu człowieka. To On, na sądzie u kresu naszego życia, powie nam, czy mamy się jeszcze poddać oczyszczeniu, by móc wejść w świętości do pełni radości w Bogu. Oczyszczenie to dokonuje się - w formie bardzo tajemniczej - w czyścu.

8. Na sąd Boży nie stawiamy się sami. Jesteśmy członkami Kościoła, mistycznego Ciała Chrystusa. Kościół zaś, którego misją jest nasze Zbawienie, korzysta z wszystkich dobrodziejstw, jakimi Pan go obdarzył, ażeby udzielać przebaczenia i odpuszczać winy za grzechy. Udziela on wielkodusznie skarbów Bożego miłosierdzia każdemu, kto z wiarą prosi o dar przebaczenia i odpuszczenie winy, na jaką zasłużył.

9. Kościół ufa całkowicie, że Bóg udziela chrześcijanom odpustu, który skraca bądź uchyla oczyszczenie za grzechy, kiedy wraz z całym Kościołem, za sprawą zasług Chrystusa, Matki Bożej i wszystkich świętych, błagają pokornie o ten dar miłosierdzia. Kościół przypomina obietnicę, jaką Chrystus dał Piotrowi: 'cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie' (MT 16,19). Do uzyskania odpustu zupełnego, czyli całkowitego wymazania, oczyszczenia, konieczne jest całkowite zerwanie z grzechem, nawet lekkim. Odpust nie będzie zupełny, jeśli zerwanie to nie będzie całkowite.

10. Od wiernego, który pragnie uzyskać dar odpustu Kościół żąda spełnienia kilku uczynków, w których da on wyraz swej wiary w odkupienie, w miłosierdzie Boże, w Kościół, w sakramenty, w życie wieczne. Wymagane uczynki, jeśli nie są podyktowane wiarą, nie przyniosą owoców duchowych ani żadnego odpustu.

11. Ustanowione przez Kościół działania - warunki - związane z prośbą o dar odpustu i otrzymania go mogą być następujące:
a. pielgrzymka do któregoś z miejsc świętych wyznaczonych przez biskupów: bazylik, katakumb, katedr, sanktuariów, kościołów... Pielgrzymka jest znakiem woli nawrócenia, pokuty, doskonalenia się w życiu chrześcijańskim i nadziei na życie wieczne. Jest pamiątką i symbolem naszej kondycji pielgrzymów na tej ziemi, zmierzających do Królestwa niebieskiego.
b. nawrócenie - przybaczenie win, które mamy znieść dla oczyszczenia się z grzechów, zakłada przebaczenie tychże grzechów w spowiedzi. Pociąga ona za sobą skruchę, pokutę, postanowienie, by nie grzeszyć więcej oraz wolę zadośćuczynienia za szkody, jakie swoimi grzechami wyrządziliśmy sobie i innym.
c. uczestnictwo w Eucharystii, przyjmując Komunię św. Ciała Pańskiego to, co umacnia wspólnotę Kościelną, uobecnia tajemnicę odkupienia i czyni z nas uczestników posłannictwa Chrystusa w świecie. Chrześcijanin musi odnowić zobowiązanie do uczestnictwa w Eucharystii w każdą niedzielę.
d. uczynek miłosierdzia wobec bliźniego (sowita jałmużna, odiwedzenie chorych czy więźniów...), jako wyraz cnoty miłosierdzia, która wyróżnia chrześcijan, bądź wyrzeczenie się (w piciu, w jedzeniu, w paleniu, w korzystaniu z telewizora...), jako wyraz wolności chrześcijanina od dóbr materialnych, które któregoś dnia będziemy musieli zostawić oraz trzeźwego stylu życia.
e. należy również modlić się w intencjach Ojca świętego i za potrzeby Kościoła.

12. Również cierpienia, które przynosi życie, ofiarowane z wiarą i miłością do Pana, są sposobem zadośćuczynienia grzechów własnych i grzechów świata. Połączone z nieskończoną zasługą śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa, życia Matki Najświętszej, męczenników i świętych, przyczyniają się do powstania tego, co można by nazwać 'skarbem' zasług dla Zbawienia ludzi.

13. Kościół ma niezachwianą wiarę, że prosząc w ten sposób, wierny otrzymuje dar odpustu, to znaczy zmniejszenie bądź uchylenie winy, którą po śmierci miałby odpokutować dla pełnego oczyszczenia się z popełnionych grzechów.
Proszenie Boga o 'przeniesienie' odpustu na nieżyjących już wiernych jest oznaką wielkiej miłości

Stefan Kardynał Wyszyński

Weźmy różaniec do ręki

Ciągle jeszcze najbardziej ludzi niepokoi życie polityczne całego świata. Najczęściej jednak okaleczone jest życie prywtne człowieka. Tu bowiem tkwi źródło słabości życia publicznego, gospodarczego, społecznego i rodzinnego. Słabością swoją i niedolą zaraża człowiek wszystkie dziedziny życia prywatnego i publicznego.

Musimy podjąć każdy wysiłek, aby świat uchronić. Słabego człowieka trzeba umocnić, wlać weń nowego ducha, wesprzeć wolę, zbliżyć do łaski Bożej. Uleczony człowiek z Bożą pomocą uratuje świat.

Leczymy człowieka wszystkimi zasobami łaski, którą złożył Chrystus Pan w Kościele świętym jako owoc krzyża. Leczymy człowieka sakramentami świętymi i modlitwą. Wołamy o zjednoczenie dusz naszych z Chrystusem eucharystycznym, ukazujemy człowiekowi otwarte Serce Boga - Człowieka i pełne miłości Niepokalane Serce Maryi.

Szczególną ufność naszą w czasach dzisiejszych budzi Różaniec święty. To pokorne, a tak skuteczne lekarstwo na dni nawet najgroźniejsze. Ilekroć Kościół Boży był w wyjątkowym niebezpieczeństwie, Stolica Apostolska wzywała do modlitwy różańcowej. Różaniec bowiem zrodził się w chwilach niebezpiecznej walki wywrotowych sekt i herezji przeciwko Kościołowi i porządkowi społecznemu. Wszystkim walczącym ludziom Kościół wkładał do ręki Różaniec święty. Najwybitniejsi papieże odsyłali walczących z mocami ciemności do Różańca (...)

Im bardziej ludzie są zadufani w sobie, im bardziej grzeszą pychą wobec Boga, tym więcej potrzeba im dla równowagi pokornych środków działania. Różaniec jest modlitwą maluczkich i pokornych. Popatrzcie na te zbielałe wargi staruszek i na drżące palce dziadków Waszych; dla nich najpiękniejszą księgą mądrości jest Różaniec, tylko w nim czytać umieją. Zajrzyjcie do szpitali, gdzie w długie noce rozgorączkowane dłonie szukają chciwie w ciemności różańca jako ostatniej deski ratunku. Przypomnijcie sobie przeżycia obozów i więzień, gdzie z ostatniej skibki chleba lepiono różaniec, by nakarmić ducha. Nieustanna, wytrwała, cierpliwa modlitwa różańcowa tych ludzi czyni cuda.

Ale Różaniec święty jest również modlitwą najwznioślejszych duchów w Kościele, jest modlitwą teologów, doktorów, myślicieli i świętych. Bo Różaniec święty w przedziwny sposób łączy modlitwę myśli i modlitwę warg, gdy każe rozważyć dzieje miłości Chrystusa Pana na ziemi, a jednocześnie każe zdobywać się na anielskie pochwały Maryi, cierpliwie głoszone ustami. W różane płatki pozdrowień anielskich owijamy nasze najlepsze myśli o Panu Jezusie, na wzór Ojca niebieskiego osłaniając Go dziewiczym ciałem Maryi. Różaniec święty jest szczytem prostoty modlitewnej i zarazem szczytem głębi teologicznej, bo zbiega się w nim szept prostaczków z myślą teologów.

Może dlatego Różaniec święty jest tak skuteczny, że jest aktem głębokiej pokory i jednocześnie wyznaniem żywej wiary; że oddaje najgłębsze myśli i najprostsze słowa ludzkie dla uwielbienia Trójcy Świętej przez pośrednictwo Maryi; że wieńcem róż jednoczy niemowlęta i starców, doktorów i uczonych w Piśmie, w jeden modlący się Kościół.

Stąd nasze wielkie zaufanie do Różańca świętego. Stąd nadzieja, że modlitwa różańcowa do tej 'błogosławionej, która uwierzyła', zniweczy wszystkie herezje i błędy całego świata, a ludziom dobrej woli przyniesie nareszcie uspokojenie we krwi Chrystusowej.
Z wielką radością, umiłowani w Panu, podejmujemy prymasowskie wezwanie od grobu świętego Wojciecha: 'Każdy Polak odmawia codzień swój różaniec'.

Do Was więc, umiłowani Bracia Kapłani, do Was Dziatwo mała i droga Młodzieży, do Was utrudzone Matki i upracowani Ojcowie, do Was prości i uczeni, zwracam się z gorącym wezwaniem: Weźmy różaniec do ręki!

Zwiążmy myśli, usta i dłonie nasze różańcem świętym, napełnijmy domostwa i wioski nasze szeptem modlitewnych pozdrowień maryjnych, przekazujmy jedni drugim uporczywe wołanie: 'Zdrowaś Maryjo!' Sięgajmy do myśli Bożej i w rozważaniu życia Chrystusa na tle radosnych, bolesny i chwalebnych tajemnic - pogłębiajmy w sobie zrozumienie głównych prawd wiary świętej: wcielenia Syna Bożego i odkupienia świata.

Zżyjmy się z Różańcem tak, byśmy go stale odmawiali, byśmy łatwo doń wracali, byśmy mu poświęcali wszystkie wolne chwile. Jak miłym i wiernym towarzyszem codziennych zajęć naszych może być Różaniec! Krzątanina domowa przy wielu zajęciach, długie wędrówki do pracy, w pole, do fabryki, do szkoły czy urzędu, cierpliwe chodzenie za pługiem czy broną, wyczekiwanie w kolejkach, na przystankach autobusowych, w poczekalniach urzędów, długie godziny na wozie, w samochodzie, w wagonie kolejowym, bezsenne noce czuwania nad kołyską chorego dziecka, miłe chwile wytchnienia, włóczęgi po lesie czy po mieście - wszystko to może być uświęcone, wzbogacone, uprzyjemnione modlitwą różańcową.

Fragment Listu pasterskiego
'O codziennym odmawianiu Różańca świętego'.
Lublin, dnia 15 sierpnia 1947 roku

Refleksje z Asyżu

Wojciech Woźniak -przewodnik

Dwa tysiące lat historii Kościoła nie zna świętego, który pozostawiłby po sobie dzieło większe od tego, jakie dla Kościoła Chrystusowego wykonał św. Franciszek z Asyżu. Nawet innowiercy są pod urokiem jego postaci. Cały świat czci Go jako wysłannika Pana, ponieważ to on umiał ten świat zwrócić na dobrą drogę i przyprowadzić do jedynego Dawcy szczęścia i pokoju.

Aktualnie I Zakon św. Franciszka - Bracia Mniejsi liczy 38780 zakonników, II zakon św. Franciszka - siostry klaryski - 18200 sióstr kluzurowych, III Zakon św. Franciszka - 177000 członków i III Zakon św. Franciszka tercjarzy świeckich - ponad 2 mln. członków. Zakony dały Kościołowi 4 papieży, ponad 100 kardynałów i ok. 3000 biskupów, największą liczbę 287 misjonarzy - męczenników, 4 doktorów Kościoła. W Polsce czcimy dwoje wspaniałych świętych franciszkańskich: św. Maksymiliana Marię Kolbe i św. Kingę oraz wielu błogosławionych. Dzieci zawdzięczają św. Franciszkowi uroczystości 'żłóbka' i jasełka. Tylko tak piękna ziemia jak Umbria mogła wydać na świat największego spośród świętych i najwrażliwszego na piękno stworzonego przez Stwórcę świata.

Kilka lat temu będąc w Asyżu z wycieczką lekarzy, staliśmy w bazylice Matki Bożej Anielskiej przed wejściem do Porcjunkuli. Opowiadałem właśnie historię życia św. Franciszka, kiedy w pewnym momencie podeszła do nas starsza pani, Włoszka i trochę nieśmiało porosiła, czy nie zechcielibyśmy wspólnie z nią odmówić jedną dziesiątkę Różańca Świętego w intencji jej chorej wnuczki. Kobieta ta znała ogromną moc wspólnej modlitwy. Już znacznie wcześniej zorientowałem się, że moja grupa była raczej laicka i niezbyt chętnie manifestowała swój chrześcijański rodowód. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zanim zdążyłem przedstawić prośbę starszej pani, wszyscy uczestnicy bez wyjątku, tak jak stali upadli na kolana i wspólnie odmówiliśmy na głos w języku polsko - włoskim nie jedną dziesiątkę, ale całą cząstkę Różańca Świętego. Po powrocie do kraju, jeden z lekarzy napisał wspomnienia z tej pięknej wycieczki po Italii, z treści której jednoznacznie wynikało, że najpiękniejszym i najwartościowszym przeżyciem kilkunastodniowego zwiedzania była ta wspólna modlitwa, po której wszyscy czuli się podniesieni na duchu. Jaka wielka miłość chrześcijańska zapanowała w tej grupie, ileż pokoju, dobra i życzliwości doświadczyliśmy wspólnie od tamtego pamiętnego momentu, pomimo, że wystawieni byliśmy na liczne próby. Nie było najmniejszej uwagi, żadnych narzekań kiedy zepsuł się autokar, kiedy wszyscy byli głodni, przemarznięci (wracaliśmy przez Alpy 15 listopada), umęczeni i niewyspani, praktycznie ledwie żywi i kiedy do domów wróciliśmy z półtoradobowym opóźnieniem. Kto wie, ilu z nas nawróciło się w tamtych dniach?... Jakiż więc hołd mamy składać twórcy 'Hymnu do brata słońca', który na dwa lata przed śmiercią stracił wzrok prawie zupełnie od ciągłego płaczu nad niedobrymi ludźmi i dlatego, że miłość nie jest kochana?

W 1997 roku w lipcu Asyż nawiedziło trzęsienie ziemi, wiele kościołów uległo uszkodzeniu. W Bazylice górnej św. Franciszka zginął nawet jeden z polskich braci franciszkanów. Całe miasteczko pogrążyło się w smutku. Dzisiaj najważniejsze Bazyliki już odremontowano, ale trudno doszukać się tego poetyckiego klimatu i tej dawnej wiosennej i młodzieńczej radości. Gdzieś spośród zaułków krętych uliczek dobywa się jakby echo szeptem wypowiadanych słów: Franciszku, czy nie widzisz, że mój dom jest w ruinie? Idź i napraw mój Kościół.

Gwiazda Morza 20 / 2001

Dorobiony kluczyk

(gawęda góralska)

Wybroł sie roz Pon Jezus na śpacyr po łobiedzie. Poset se za niebieskie ogrody, ka sie zacynoł los. Idzie se Pon takom leśnom pyrciom na wierch grapy, a tu w ubocy na polance widzi kierdelik łowiec. Cosik mu sie nie zwidziały. Na zadku kierdla sła jakosi kulawo łowca. Podchodzi Pon Jezus blizy i widzi, ze tu takich kulawych kalik więcyj. Haw jedna bez łoka, haw inksa na usach parsywo, ta zasie jakosi kaprawo. Mało wtóre uściwie wymyte. Hę? Coze to za porządki? Markotno sie zrobiło Ponu Jezusowi - skond sie takie stwory wzieny? Wrócił sie Pon Jezus z tego śpacyru zaroz i bierze świentygo Pietra do galopu.
- Cóześ ty, cłeku, najlepsego narobił? Napuściłeś mi tu jakisik kalik, sietnioków do nieba, he? Nie bocys, co ci powiedziałek, ze nic zmazanego nie wlyzie do nieba? Cosik zaś sie zepsuł. Jakosik płono psy tych wrotach wartujes!
Pieter świenty sie wastrachał, bo jesce nie widzioł w niebie Pona tak markotnego i pada:
- Wybaccie, Ponie Przenojświentszy, bo jo tu nie winowaty.
- Ino kto? - pyto sie Pon Jezus. Przecies tobie doł kluce syćkie. No to powiedz mi, cłeku, skond sie wzieny te pokracne, chore, kaprawe jagnienta, cok je na upłazie spotkoł?
Na to Pieter pada:
- Bez mojem brame nic koślawego ani brudnego nie puscom.
- A moze tyś, chłopie, zaspoł na małom kwile i w ten cas ich ktosik prześwarcował?
- Ee - nie, Ponie! Od tej kwili cok tak brzydko zaspoł w Łogrojcu, to sie trzymom i byle kiedy nie drzemiem!
- No to jako sie to stało? Cary jakie, cy co?
- jo byk cosik pedzioł - pada świenty Pieter - ino sie bojem.
- Ze co? - psypiro go Pon Jezus.
- No - bojam sie, zebyście sie nie rozeźlili.
- Niby na co? Na kogo?
- To mnie starśnie markoci, ze to idzie o Świentom Panienke. No wicie, zrestom, powim syćko, jak to było. Ino nie róbcie Jej kłopotu, piknie Wos o to pytom...
Wtedy świenty Pieter ułapił Pona Jezusa za kolana.
- No, godojze, cłeku, jak to beło?
- Jo ino teli wim - rzece świenty Pieter - co mi jeden łozgodany janiołek pedzioł.
- Dyć co takiego?
- No, gadał mi - mówi świenty Pieter - ze kie roz bawili sie za Pańskimi łogrodami na wysokich jaworach, to widzioł, jak świenty Józef te je krencił sie przy tych bocnych wrotkach, co to sie ich nigdy nie łotwiro.
- No, ale ty mos kluc od tych wrotków?
- Dyć mom, ale pamientojcie, Ponie, ze świenty Józef to je majster. On sie tam krencił, cosik dłuboł, klepoł, rznął, a ino sie obziaroł, cy go kto nie widzi. Potem posed do Świentej Panienki i do gorści Jej cosik wetknoł. Tak mi pedzioł ten janiołek, ale mi sie widzi, kie słysem o tych koślawych jagnientach, ze to świenty Józef jakiś dorobiony klucyk zdłuboł i tym klucykiem napuściła Świenta Panienka takiej bidoty do nieba. Ale sie ta, Ponie, nie gniewojcie na Niom.
Poźrał wtedy Pieter na Pona, ale se scudował, bo Pon Jezus nie był rozeźlony, ino sie pod wonsem uśmiechoł:
- Nie turbuj sie, Pietrze, kłopotu robić nie bede.
I poset...
Poziro Pieter, a Pon Jezus sie obrocił na śpacer, ku temu upłazowi, ka pierwej był. Kie juz dosed do tego kierdelika kalik, stanoł, podnios rynke, przezegnoł... i syćkie jagnienta ozdrowiały! Ej! Wiera!

Różaniec 5 / 2003