PMK



Numer:
2005-12

 Spis treści

1. Nasze życie jest Adwentem
2. Zapomniany Adwent
3. Światło Bożego Narodzenia
4. List świąteczny do starego człowieka
5. Historia pewnej cichej nocy
6. Moje Boże Narodzenie
7. W Noc Bożego Narodzenia

Urszula M. Benka
***
Jaka cicha ta grota w Betlejem
Cała w ziemi ukryta i w śniegu
I Bóg się rodzi wśród zwierząt
W samym sercu bestii -
W człowieku

W tej grocie pochowano Adama
I w bliźniaczej Bóg
zmartwychwstanie
Jak mogiła stajenka w śniegu
cicha
Lśni jak
Przenajświętszy Sakrament

A dokoła owiec milczenie
A dokoła drżące ręce pasterzy
Czyżby trzeba Boga pożegnać
Aby w Boga uwierzyć ...

 

Nasze życie jest Adwentem

s. M. Estera Żuber CSL

Niebiosa, rosę spuście nam z góry,
Niech nas nawiedzi Zbawca nasz.

Rozpoczynamy Adwent. Słowami tej pieśni wzywamy Zbawiciela, który zstępuje na nasze dusze jak rosa na spragniony grunt. Jednak Bóg nie jest Supermanem, który zjawia się nagle, nie wiadomo skąd, ratuje nas z opresji i równie tajemniczo znika. Wzywany Zbawiciel przychodzi, ale chce, abyśmy byli na to spotkanie przygotowani, nawet, jeśli nie wiemy, kiedy do niego dojdzie.

Więcej być
Bardzo lubimy naszą szarą codzienność. Utarte drogi naszego życia są wygodne i to nam wystarcza. Tak naprawdę nie oczekujemy na żadne rewelacyjne nowości, nic więcej do zbawienia nie jest nam potrzebne. Jednak prawdziwym źródłem naszego zbawienia jest Ten, który do nas przychodzi: obiecany Emmanuel, czyli Bóg z nami. Musimy Go jednak dostrzec, a to wymaga od nas wysiłku. Dziesiejszy świat nie sprzyja refleksji, nie sprzyja temu, by na chwilę się zatrzymać. Może jednak warto? Potrzeba tu decyzji i podjęcia "ryzyka" szczególnej przygody spotkania z Bogiem, który naprawdę obdarza zbawieniem, czyli wyrywa ze świata złudzeń, niewoli grzechu, zapominania o sprawach ważnych, choć prozaicznych. Warto się postarać, żeby rodzina mogła to przeżyć i tego doświadczyć.

Adwent - przyjście
Liturgia tego okresu zaleca wczucie się w tęsknotę za Zbawicielem, dlatego teksty liturgiczne wskazują nam wyraźnie na dwa wymiary tego okresu: oczekiwanie powtórnego przyjścia Chrystusa w chwale oraz bezpośrednie przygotowanie do świąt Narodzenia Pańskiego. Ma to być oczekiwanie z wielką czujnością - według pouczenia samego Zbawiciela, by jak roztropne panny ewangeliczne wyjść Mu na spotkanie ze światłem wiary i miłości. Adwent więc jest także podjęciem wysiłku wyjścia Bogu naprzeciw. Tym wyjściem jest uczestnictwo w rekolekcjach adwentowych, spowiedź, udział w roratach. Pomimo pokutnego wymiaru (fioletowy kolor szat liturgicznych, zalecenie wstrzymania się od hucznych zabaw) jest to czas radosnego oczekiwania, czas nadziei.

Adwentowa rodzina
Istotną sprawą w adwentowym oczekiwaniu jest wiara, która pozwala podjąć z radością wszelkie wysiłki, by rozbudzić w sercu tęsknotę za Zbawicielem. Nasuwa się pytanie: jak zastosować to w praktyce?

Od wielu wielu wieków istnieje w Polsce piękny zwyczaj Mszy świętej roratniej. Jest to adwentowa Msza święta o Matce Bożej. Zapalona dodatkowo świeca przybrana białą wstążką, symbolizuje właśnie Matkę Bożą, jutrzenkę, która jaśnieje przed wschodem Słońca - Chrystusa. Niełatwo jednak przekonać dzieci do wczesnego wstawania z łóżka, gdy za oknem śnieg, mróz i zupełna ciemność. Potrzeba tu rozmowy, w której jako wzór stawiamy Maryję. Tak jak Ona, oczekująca z wiarą jak jasnym płomieniem na narodziny Chrystusa, tak i my ze światłem wiary (którą symbolizuje lampion) idziemy przed świtem na Eucharystię, która jest sakramentem niosącym Chrystusa, a więc zbawienie. Jeżeli Eucharystia to oczywiście także Komunia święta i poprzedzająca ją spowiedź. Postarajmy się o to, by te wszystkie działania były podejmmowane przez całą rodzinę.

Świeca roratnia, jako symbol Matki Bożej, może się również pojawić w domu i być zapalana na przykład podczas wspólnych posiłków - może będzie to dobra okazja, by wyłączyć na ten czas telewizor i porozmawiać ze sobą.

Adwent to czas, gdy staramy się czynić więcej dobrego niż zwykle. Wspomnienie św. Mikołaja to dobra okazja, by przypomnieć sobie o tym i tak jak ten święty biskup obdarzać innych dobrocią.

Wieniec adwentowy to zwyczaj, który przywędrował do nas z zachodniej Europy. Możemy go wykorzystać w naszym domu jako kolejną pomoc. Ten wieniec mogą przyozdobić dzieci, a ich zadaniem byłoby zapalanie w kolejne niedziele Adwentu następnej świecy. Będzie to okazja do refleksji nad upływającym czasem i już rychłym przyjściem Zbawiciela.

Można by zapytać, po co się bawić w tradycje, wianki, świece, lampiony? A czy wyobrażamy sobie Boże Narodzenie bez opłatka, choinki, śpiewania kolęd? Tradycje i ratuały wytwarzają pewien klimat i zmuszają do refleksji. Jeśli postaramy się, by włożyć więcej wysiłku w ten czas adwentowy, jeśli zrozumiemy głęboką wymowę tego okresu i będziemy się starali przekazać to dzieciom, wtedy dzięki tej nadziei oczekującej zbawienia nasze życie stanie się Adwentem, bo Jezus będzie w jego centrum. To właśnie On powienien być naszym jedynym i ostatecznym celem, źródłem i szczytem pragnień. Przeżyjmy czas Adwentu świadomie, korzystając z całego bogactwa, które daje nam Kościół. Jest to niejako warunkiem, by czas świąt Narodzenia Pańskiego był prawdziwą radością, przede wszystkim radością wspólnoty rodziny.

Cień Anioła 12 / 03

Zapomniany Adwent

Ks. Marek Łuczak

W katechizmach i komentarzach najczęściej podkreśla się trzy wymiary adwentowego oczekiwania.

Wspomina się pierwsze przyjście Chrystusa, kiedy Pan wypełnił zapowiedź, którą obwieścił domowi izraelskiemu i judzkiemu. "W owych dniach Juda dostąpi zbawienia, a Jerozolima będzie mieszkała bezpiecznie" (por. Jr 33, 14-16). Ten Adwent ludzkości przed nadejściem Zbawiciela zakończył się, choć nie wszyscy uwierzyli w Chrystusa, więc dla niektórych on jeszcze trwa.

Kolejny wymiar pierwszego okresu roku liturgicznego wiąże się z przygotowaniem do świąt Bożego Narodzenia. Tak jak Pan Jezus przygotowywał się do publicznej działalności na pustyni i zawsze przed ważniejszymi wydarzeniami spędzał czas na czuwaniu, tak przed obchodem pamiątki przyjścia Chrystusa na ziemię wierni także wykorzystują czas na przygotowanie. Stąd obecność ascezy i wyciszenia w adwentowych praktykach. Od początku zresztą, nie tylko w chrześcijańskich zwyczajach, umartwienie, czy konkretniej - odwrócenie oczu od doczesnych uciech - pozwala na większe zwrócenie uwagi na wieczność.

Jeśli się patrzy na wieczność, nie można nie zauważyć rzeczy ostatecznych. Dla chrześcijanina najważniejsze są nie tylko śmierć i sąd szczegółowy, ale nade wszystko drugie przyjście Chrystusa i związany z nim sąd ostateczny - zmartwychwstanie i wieczna nagroda. W kontekście tach wydarzeń Adwent jest rozumiany w podobny sposób jak pierwsze oczekiwanie. Paruzja - czyli drugie przyjście Pana, będzie tak samo realna jak pierwsze przyjście, choć w czasach ostatecznych - jak podpowiada Biblia - Chrystus nadejdzie w chwale.

Liturgia Słowa ukazuje nam jeszcze jeden aspekt oczekiwania. Warto zaznaczyć, że jest to oczekiwanie dynamiczne. Z chrześcijaństwem bardzo często łączy się postawa dynamizmu. Jeśli oczekiwanie łączy się z nadzieją, to ta nadzieja może się spełnić tylko wtedy, kiedy człowiek ma dość sił, by nie spocząć na laurach. I właśnie w Ewangelii znajdujemy następujące wskazanie: "Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego, każda dolina niech będzie wypełniona, każda góra i pagórek zrównane, drogi kręte niech staną się prostymi, a wyboiste drogami gładkimi." Te słowa Jana Chrzcieciela zachęcają do działania, by już dzisiaj mogło dojść do spotkania z Chrystusem. W tajemnicy Kościoła od dwóch tysięcy lat jego członkowie mają do czynienia z obecnością swego Zbawiciela. Jest to obecność rzeczywista, choćby w sakramentalnym znaczeniu Eucharystii. Ale nawet dzieci wiedzą, że dystans pomiędzy człowiekiem a Bogiem wydłuża się tym bardziej, im większy jest grzech.

Tak więc kolejny aspekt Adwentu polega na przygotowaniu do spotkania z Chrystusem w sanktuarium własnego sumienia. Ten aspekt - jak żaden inny - związany jest z moralnością. Chiara Lubich w ten sposób komentuje zachętę Jana Chrzciciela: "On sam jest drogą, na którą musimy wkroczyć, by móc do głębi zrealizować nasze ludzkie powołanie, jakim jest osiągnięcie pełni zjednoczenia z Bogiem."

Każdy z nas jest wezwany, by przygotować drogę Jezusowi, który pragnie wejść w nasze życie. Trzeba więc prostować ścieżki naszego istnienia, ażeby On mógł do nas przyjść.

Trzeba przygotować Mu drogę, usuwając kolejno wszystkie przeszkody, które stwarza nasz ograniczony sposąb widzenia, nasza słaba wola.

Trzeba mieć odwagę wybrać między naszą drogą a tą, którą On pomyślał dla nas, między naszą wolą a Jego wolą, między planem ułożonym przez nas a planem wymyślonym przez Jego wszechmocną miłość. A podjąwszy raz decyzję, pracować nad doskonaleniem naszej opornej woli do Jego woli.

Jak? Dojrzali chrześcijanie uczą dobrego, praktycznego, mądrego sposobu: "trzeba robić to teraz, już".

Zachętą do działania jest zdanie z Ewangelii: "I wszyscy ludzie ujrzą zbawienie" Zbawienie nie dokonuje się automatycznie, tak jak adwentowa nadzieja nie spełni się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Dlatego św. Jan Chrzciciel przekłada oczekiwanie na przygotowanie. Do tego ostatniego jesteśmy zobowiązani zawsze, niezależnie od aktualnego okresu w roku litorgicznym. Adwent polegający na walce z grzechem trwa całe życie.

Gość niedzielny 12/2003

Światło Bożego Narodzenia

Ks Bogusław Nadolski SChr.

Któż z nas nie pamięta z dziecięcych lat tego dnia, w którym wyglądaliśmy na nieboskłonie pierwszej gwiazdki i radości z jej dostrzeżenia. Jakże to głęboki zwyczaj, oddający najpełniej tajemnicę chrześcijaństwa: "Bóg jest Światłością" (1 J 1,5)! Jezus jako Syn Boga miał prawo powiedzieć o sobie: "Ja jestem światłością świata"(J 8,12).

Nie każdy z nas ma okazję (i na szczęście) być świadkiem ratowania zaginionych na przykład w górach, kiedy ratownicy w ciemnościach nocy wystrzeliwują w górę rakietę, nazywaną kiedyś raca, aby pomóc zaginionemu odnaleźć kierunek. Bóg w swej miłości postąpił podobnie. Jezus Chrystus jest Świetlanym Błyskiem (Racą Boga), Światłością skierowaną do każdego człowieka, wszystkich epok, do całego świata. Światłością, która oświetla najbardziej skryte zakamarki ludzkiego istnienia. A Światłość to synonim życia, zbawienia, pełnego rozwoju człowieczeństwa; światło niesie życie, jest źródłem dobrobytu, radości, bogatego kolorytu świata. Od chwili, gdy "garstka ciała zmieściła Boga", jak napisał poeta, świat i jego mieszkańcy, ich los, obchodzą Boga osobiście, świat stał się Jego cząstką. On Wszechmocny jest z nami, na naszej ziemi, na której nie powodzi Mu się lepiej niż nam, przypada mu dola nas wszystkich. Ale Dziecię Boga jest sercem misterium świąt Bożego Narodzenia.

Tajemnica Wcielenia Jezusa Światłości, jak się wyraził Jan Paweł II, to "uścisk Boga i człowieka w Chrystusie, który nigdy nie zostanie rozerwany".

Treść świętowania tajemnicy Wcielenia Słowa Bożego, tajemnica, która jest "paradoksem paradoksów", określił dziesiejszy papież, jeszcze jako kardynał, mianem: "Światło Bożego Narodzenia". Te przymioty i dobrodziejstwa Jezusa Światłości można wyliczać bez końca.

Wejście Boga - Jezusa Chrystusa - Światłości w ciemności naszego świata podkreśla nie tylko sprawowanie "pasterki", ale także teksty Liturgii Godzin i Eucharystii. W Godzinie Czytań chwalimy Boga słowami: "Chryste, coś Bóstwa jest blaskiem odwiecznym, przychodzisz do nas jako światło życia", w prefacji dziękujemy Bogu, że "przez tajemnicę Wcielonego Słowa zajaśniał oczom naszej duszy nowy blask Twojej światłości". Znaczeniowe bogactwo Jezusa Chrystusa jako Światłości stanowi oczywiście treść Ewangelii - Dobrej - najlepszej Nowiny i ona rzuca światło na życie.

Oznacza to konkretnie dla nas, świętujących Narodzenie naszego Pana:
- rozczytuj się w Ewangelii, byś poznał siebie, abyś widział dobro, które jest w tobie;
- ukierunkowuj i tocz ciężar swojego życia, swoje życie ku Światłości;
- szukaj "światła" w każdej godzinie dnia i nocy, w sytuacjach, w których spotykasz ludzi...

W poezji Klausa Hammerle znajdujemy charakterystyczne porównanie życia człowieka do witraża bogatego, barwnego. Czymże jest jednak choćby najwspanialszy witraż bez światła?

Przyjmujemy Chrystusa jako Światłość naszego życia. Ono pozwoli wydobyć bogactwo odcieni, barw naszego bytu dla osobistego szczęścia, ale także by skierować innych ku światłości, która nigdy nie zgaśnie, czyli i ty bądź światłością.

Dołączony przez Kościół w dniu 13 listopada do "Chmury orędowników"(por. Hbr 12,1) ks. Karol de Foucauld w sercu swojej duchowości postawił właśnie misterium Wcielenia. Jego bracia wspominają, że pewnego dnia, kiedy modlił się, olśniła go tajemnica Wcielenia. Wcielenie ma swoje źródło w dobroci Boga, pisał, ale jedna rzecz objawiła się jako tak wspaniała, że błyszczy jak olśniewający znak: nieskończona pokora, która zawiera w sobie taką tajemnicę: Bóg, Byt Nieskończony, Doskonałość, wszechmocny Stworzyciel, czyniąc się człowiekiem, jednoczy się z jedną duszą, z jednym ciałem ludzkim i zjawiający się na ziemi jako człowiek, ostatni z ludzi. Oznacza to dla mnie, aby być razem z Nim, aby iść za Nim jako wierny uczeń.

Uroczystość Narodzenia Pańskiego świętujemy przez osiem dni, a to w tym celu, by mieć okazję zagłębienia się w misterium Boga Światłości. Pomaga w tym procesie rozważanie tajemnic światła i otacza nas obecna nieustannie "Niewiasta obleczona w słońce" (Ap 12,1) . Bogurodzica.

Msza święta 12 / 2005


List świąteczny do starego człowieka

Alicja P.

Drogi Stary Człowieku!

Niektórzy sądzą, że Boże Narodzenie jest świętem dla dzieci. Prawda, dzieci rozumieją te święta. Jednakże starzy ludzie przeżywają Boże Narodzenie głęboko. Odwieczny Bóg stał się Dzieckiem, ale ten odwieczny Bóg jest "nieskończenie stary". Dlatego i ci najmłodsi i ci najstarsi głęboko odczuwają Boże narodzenie. Zawsze mnie gniewa, gdy ktoś zwraca się do osoby starszej jak do małego dziecka, i chyba Ty również nie lubisz tego tonu. Trzeba jednak przyznać, że w święta Bożego Narodzenia starzy są tacy sami jak dzieci. Znaczy to, że są po dziecięcemu szczerzy i otwarci, że podobnie rozumieją słowa Anioła zwiastującego radość.

Radość pomaga żyć!

Są dwa rodzaje ludzi starych: jedni zgorzkniali, drudzy pogodzeni z losem. Któż nie zna zgorzkniałych i zgryźliwych? Wiecznie są niezadowoleni, myślą jedynie o swoich dolegliwościach, są nerwowi i denerwują drugich. Przeżywają swe przeszłe życie i buntują się przeciw swemu obecnemu.

Pogodzeni żyją inaczej. Dlaczego? Bo dojrzeli do starości, która przynosi wszystkim ludziom bez wyjątku choroby, kłopoty i trudności. Pośród tych przykrości, chyba najtrudniej przychodzi cierpliwie znosić cierpienie duchowe. W okresie świąt Bożego narodzenia trzeba koniecznie przezwyciężyć smutek rezygnacji i czekania tylko na śmierć. Wielki francuski poeta Péguy powiedział: "mamy przed sobą całe życie wieczne. To życie objawi nam Bóg przez narodzenie swego Syna."

Drogi Stary Człowieku!

Przypomnijmy sobie, jak to było za dziecięcych lat! Jak wypatrywałeś gwiazdy na niebie, jak lśniła choinka, jak Cię rodzice obdarowywali... Zabije Ci serce i uśmiechniesz się do tych wspomnień, może się rozczulisz i złagodniejesz... Papież Jan XXIII, nazywany "Papieżem dobroci" powiedział: "Trzeba być silnym, żeby być w życiu swobodnym i wolnym". Warto o tych słowach pamiętać.

Oczywiście, nie można się odmłodzić zewnętrznie, ale duchowo można się czuć młodzieńczo. Dlatego, Drogi Stary Człowieku koniecznie zrób komuś coś dobrego, bądź miły, odbarz kogoś choćby małym upominkiem. Pamiętaj, to nie twardniejące żyły czynią starym, ale twarde serce! Bądź pewny, że jeśli będziesz dobry i serdeczny dla drugich, lżej Ci będzie żyć i łatwiej odchodzić.

W dzień Bożego Narodzenia trzeba być wdzięcznym. Każdy wyraz pamięci, życzenia świąteczne, i nawet najdrobniejszy upominek zasługują na słowa podzięki, na "Bóg zapłać!"

Boże Narodzenie jest świętem pokoju. Jesteś stary, ale jesteś chrześcijaninem, masz więc obowiązek promieniować pokojem. Boże Narodzenie uwalnia nas od lęków, obaw i złych myśli. Przecież "Książę Pokoju" jako Dziecina leży w żłobie i wzywa nas wszystkich, i starych, i młodych: "Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy pogrążeni jesteście..."

Czy zauważyłeś, że na obarzach Trzej Królowie są starzy? W Ewangelii św. Łukasza czytamy, że prorokini Anna i starzec Symeon byli byrdzo starzy, a Boża Dziecina rozradowała ich serca tak, że Symeon zawołał: "Oto pozwalasz już panie, według Twego przyrzeczenia odejść Twemu słudze w pokoju (...) Prorokini Anna zaczęła chwalić Boga i opowiadała o Dzieciątku wszystkim..."

Boża Dziecina obdarza nas nadzieją. Tej nadziei życzę Ci z całego serca i proszę Cię: uklęknij przed Bożą Dzieciną leżącą w żłóbku i jak tylko potrafisz, pomódl się swoimi słowami o to, by Ci użyczyła spokojnej nadziei, wbrew troskom, chorobem, wbrew twej samotnej starości, której cień padł na Twe obecne życie. On, Światłość świata, oświeci i ogrzeje Twe zziębnięte, zmęczone serce i będziesz spokojnie przeżywał te święta; a może także zakąlędujesz jak za dawnych lat: "W żłobie leży..."

Tego życzy Ci również stary człowiek.

Rycerz Niepokalanej 12/99

Historia pewnej cichej nocy

Najpopularniejsza kolęda świata rzeczywiście zrodziła się pewnej grudniowej, cichej nocy. Swoje powstanie zawdzięcza przedziwnemu splotowi okoliczności.

Wysoko w Alpach austriackich leży wioska Obendorf. W wigilijny wieczór 1818 roku ksiądz wikary Józef Mohr przygotowywał kazanie, jakie miał wygłosić w czasie Pasterki. Mimo ostrej zimy i wysokiego śniegu przyszła jakaś kobieta z wiadomością, że żona węglarza, najbiedniejszego we wsi, urodziła dziecko. Młoda mama nie czuje się dobrze i prosi księdza, bo chciałaby ochrzcić maleństwo i sama pojednać się z Bogiem. Zebrał się więc ksiądz Mohr, opatulił, zabrał wiatyk i poszedł. Ujrzał scenę jakby żywcem wziętą z Ewangelii. Na prostym, byle jak zbitym posłaniu leżała uśmiechnięta matka, tuląca do siebie śpiące maleństwo. Warunki niemal jak w Betlejem, a miłość w oczach wieśniaczki równie gorąca, jak miłość Maryi. Ksiądz ochrzcił niemowlę, posilił Eucharystią matkę, pobłogosławił domowników i wrócił do siebie.

Scena z domu węglarza tak mu jednak utkwiła w pamięci, że zaraz po Pasterce spisał swoje wrażenia. "Cicha noc, święta noc, pokój niesie ludziom wszem. A u żłóbka Matka święta czuwa, sama, uśmiechnięta nad Dzieciątka snem." Dalej działały już tylko moc i piękno tego wiersza. Nazajutrz zobaczył tekst Franz Xaver Gruber - tamtejszy organista i nauczyciel śpiewu. Urzeczony, zaraz ułożył do niego melodię i tego samego dnia zaśpiewał w kościele. Pieśń pozostałaby jednak zapewne w Obendorfie, gdyby nie mała kościelna mysz, która zabrała się do konsumowania miechów napędzających organy i do samego instrumentu. Do naprawy poproszono znanego w całej okolicy specjalistę, Karola Maurachera, który po naprawie poprosił Grubera o ich wypróbowanie. Ten zagrał m.in. "Cichą noc".

Zachwycony utworem organmistrz zabrał do Tyrolu nuty i słowa kolędy. Tam zaczął uczyć dzieci i dorosłych nowej pieśni, która bardzo szybko stała się niezwykle lubiana i śpiewana nie tylko w czasie świąt. Rodzina Strasserów, mieszkająca nieopodal, miała szczególnie uzdolnione muzycznie potomstwo: Karolinę, Amalię, Józefa i Andrzeja. Jak co roku, dzieci wędrowały na targ do Lipska, sprzedawać rękawiczki szyte przez rodziców. By dodać sobie odwagi, nuciły różne melodie, w tym i naszą kolędę. No i stało się tak, że usłyszał je pewien starszy pan i zaprosił na koncert do domu cechowego lipskich sukienników. Na koncercie, na którym obecna była para królewska, onieśmielone dzieci wykonały oczywiście "Cichą noc". Sala podobno zamarła w zachwycie. Dzieci musiały śpiewać kilkakrotnie. Zostały zaproszone na zamek królewski w Plisenburgu, gdzie również śpiewały swoją kolędę. Było to w 1832 roku. Od tej pory "Cicha noc" ruszyła w świat.

Wiemy jeszcze, że w 1834 roku ukazała się w lipskim śpiewniku z dopiskiem "prawdziwa pieśń tyrolska". Franz Gruber awansował na posadę organisty w Hallein. Sława dzieła przerosła twórcę. Zmarł w 1863 roku całkowicie zapomniany, lecz jego kolęda trafiła do wszystkich ważniejszych śpiewników świata. W 1937 roku dla upamiętnienia twórców "Cichej nocy" wystawiono w Obendorfie kaplicę, gdzie w każdą Wigilię kolęda wykonywana jest w kilkunastu językach.

Na podstawie:
J. Uryga, "Kolęda, która zdobyła świat",
opr. KK - "Jezus Żyje" nr 8

Moje Boże Narodzenie

Marta Bilewicz

Boże Narodzenie każdemu kojarzy się z wyjątkowym, pełnym uroku dniem. Dzieciom z radością kojarzy się gwiazdka i wigilia. To chyba jeden z najwspanialszych dni w roku, o ile nie najwspanialszy; gwiazdka, duża choinka, cała rodzina razem. Nie tylko dla dzieci jest to dzień wyjątkowy, dla nas też. Cały rok czeka się na to, by w mroźny, śnieżny dzień usiąść przy wspólnym stole i podzielić się opłatkiem, symbolem nowego życia. Gwiazdka to nie tylko radość z brania, to jeden z tych dni, kiedy mamy ochotę dawać i cieszymy się z czyjejś radości bardziej niż z naszej własnej. W książeczce "Merry Christmas" znalazłam taki wiersz, autorstwa jedenastoletniej Kasi:

Babci spod okularów wypłynęły dwie szczęśliwe łzy,
bo znalazła pod choinką
zapakowaną moją pamięć i miłość.

To właśnie jest istota Świąt Bożego Narodzenia; patrzeć na czyjąś radość wywołaną tym, że się o nim pamiętało i że ten dzień spędzamy razem. Nie powinno się zdarzać, że ktoś musi wigilię spędzać samotnie. Rok w rok. Niestety tak jest i to bardzo przykre. Wigilia to dzień, kiedy każdy człowiek chce być z rodziną, z przyjaciółmi, bądź z bliską sobie osobą. Kiedy zasiadamy do zastawionego świątecznymi potrawami stołu, często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że nie dla wszystkich ten wyjątkowy dzień jest dniem wyjątkowym.

Siadając do wigilijnej kolacji pomyślmy o tych, którzy z różnych przyczyn nie mogą świętować i którzy nie mają najmniejszej nawet choinki. Tyle każdy z nas może zrobić i chociaż to bardzo niewiele, warto tradycyjnie zostawić przy stole jedno puste nakrycie. To bardzo miły i serdeczny gest. Nawet jeśli to skromne nakrycie pozostanie do końca dnia puste i niczyje, niech zostanie. I koniecznie połóżmy przy nim pachnącą gałązkę świerku.

Ogólnie się przyjęło, że do kolacji zasiadamy w chwili, gdy dzieci wypatrzą pierwszą gwiazdkę. Ciekawe, skąd wziął się ten zwyczaj; to niezwykłe, ale gwiazdka nadziana jest podobnymi tradycjami jak świąteczna babka rodzynkami. Większości z nich nie potrafimy wyjaśnić, a szkoda. Święta stały by się jeszcze bardziej niesamowite, gdybyśmy znali odpowiedzi na pytania typu:

Dlaczego prezenty kładziemy pod choinką?
Dlaczego czekamy do pierwszej gwiazdki?
Skąd wzięło się przekonanie, że w wigilijną noc zwierzęta przemówią?
Dlaczego ubieramy świąteczne drzewko?

Mój pies nigdy nic do mnie nie powiedział; szkoda. Byłoby miło wiedzieć, co sobie myśli. Jest za to tego samego zdania, co ja: gwiazdka powinna być biała. Śniegu najbardziej wypatrujemy tego jednego, specjalnego dnia. Chlapa i błoto za oknem potrafią popsuć najradośniejszy nastrój, a śnieg w puszkach, to nie to samo.

Mnie osobiście marzą się święta gdzieś w chatce w lesie, wśród głębokich, śnieżnych zasp, w towarzystwie kogoś bliskiego, z widokiem na ośnieżone drzewa i paśnik z sianem, przy którym kręcą się czarnookie sarny. Oczywiście choinka będzie stała w kącie pokoju, w kominku będzie buzował ogień i mówiąc słowami Jesse O'Neill'a:

Święta Bożego Narodzenia powinny być
czasem ognia trzaskającego w kominku,
zapachu jodły i ryby, cichych rozmów,
miłych wspomnień
i odnowionych przyjaźni,
Ale nawet jeśli nie ma tego wszystkiego -
wystarczą dwa krótkie słowa:
"Kocham Was".

Gdyby nie wzajemna życzliwość, serdeczność, okazywane przywiązanie, gwiazdka straciłaby swój niepowtarzalny urok, a tego nikt by nie chciał. Dlatego od nas wszystkich zależy, jak tak naprawdę spędzimy Boże Narodzenie.

Jeśli okażemy ludziom przyjaźń, oni zrobią to samo. To tak jakbyśmy wszyscy trzymali się za ręce i stali w kole. Kiedy uśmiechniemy się do osoby z prawej strony, a ona przekaże ten uśmiech dalej, on w końcu do nas wróci od osoby stojącej po drugiej stronie. To nasza życzliwość, nasz uśmiech. Naprawdę warto spróbować. Bo wigilia to nie tylko dawanie i rozpakowywanie prezentów; to czas miłości i uśmiechów. Czas, w którym najzwyklejsze miłe słowo może być dla kogoś najpiękniejszym upominkiem. Czas, kiedy zapominamy o urazach i kłopotach. Czas, kiedy dzieci są najszczęśliwsze i czują się bardziej kochane niż kiedykolwiek. Spójrzmy na ich twarze, jak promienieją radością, gdy w pudełku znajdują upatrzonego na wystawie sklepowej kilka tygodni wcześniej pluszowego misia. To najpiękniejszy prezent dla zebranych przy stole mam, tatusiów, babć, dziadków i ciotek. Julian Ejsmond napisał:

(... ) Jest podłość i jest rozpacz, i troska, i żal...
Są złe siły dokoła i jest moc zdradziecka,
co więdnąć każe kwiatom, ptaki pędzi w dal...
Moc tę zwycięża jedno tylko: uśmiech dziecka...

Czyż nie warto dla tej nagrody sprawić, by wigilia naprawdę była wyjątkowa? Wystarczy włożyć w to tylko odrobinę pracy. A to potrafi każdy...

Na podstawie strony internetowej:
Boże Narodzenie

W Noc Bożego Narodzenia

Dziękujemy Ci, Ojcze nasz, za Słowo, które stało się Ciałem i w Noc betlejemską zamieszkało pomiędzy nami.

Dziękujemy Ci, Ojcze Przedwieczny, za betlejemską Noc Bożego Narodzenia, kiedy Słowo stało się Ciałem i moc Odkupienia zamieszkała pomiędzy nami.

Dziękujemy Ci za dziedzictwo Twojej Łaski, którego nie odjąłeś od serca człowieka, lecz odnowiłeś przez ziemskie narodzin Twojego Syna, abyśmy za sprawą Jego Krzyża i zmartwychwstania z pokolenia na pokolenie odzyskiwali utraconą przez grzech godność synów Bożych, przybranych braci Twego Przedwiecznego Syna.

Dziękujemy Ci, Ojcze Niebieski, za Niemowlę położone w Żłobie; w Nim ukazała się dobroć i Miłość Zbawiciela, naszego Boga, do ludzi.

Dziękujemy Ci, Ojcze przedwieczny, za tę miłość, która zstępuje jako słabe Niemowlę w dzieje każdego człowieka.

Dziękujemy Ci, że będąc bogaty stał się dla nas ubogi, aby nas swoim ubóstwem ubogacić (...) w betlejemską Noc Narodzenia.

Jan Paweł II